Zamówiłam górę kolorowego filcu.
Teraz siedzę wieczorami i wycinam, zszywam, ozdabiam...
Wciągnęło mnie robienie jedzenia z filcu:)
Postanowiłam nauczyć córcię gotować:) żeby mnie czasem odciążyła:)
Na koniec jesieni małe gruszeczki są w sam raz:)
Przy okazji na zdjęcie załapały się moje białe dynie i cudna roślina zapowiadająca grudzień:) u mnie mówi się na nią gwiazda betlejemska...nie wiem nawet jaka jest poprawna nazwa...
ważne że cieszy oczy-zawsze miałam czerwoną tym razem białą:) bo czekam na biały grudzień:)
Filcowe jedzenie robi się bardzo fajnie,
pomysłów mam mnóstwo,
kolory filcu zamówione konkretnie pod produkty które chce jeszcze zrobić...
Mam już gruszki, marchewki, herbatniki, ciasteczka z dziurką i częściowo winogrona:)
niebawem kolejne zdjęcia moich filcowych wytworów dla córci:)
A tu można zobaczyć moje:
-buraczki LINK (KLIK)
-rzodkiewki LINK (KLIK)
pozdrawiam
szWaczka
2 komentarze:
Haha a ty zamiast rodzinie obiad ugotować to serwujesz im potrawy filcowe ;p Żartuję oczywiście :))Ja też polubiłam filc i powiem ci,że jak się zacznie przygodę z nim,to nie można poprzestać na zrobieniu jednej rzeczy ;p Wciąga!
Pozdrawiam :)
Niezły warzywniak się tutaj robi :-)
Pozdrawiam serdecznie
Prześlij komentarz