Już 3 miesiące temu podjęłam decyzję, że impreza urodzinowa córci będzie w kolorze żółtym:)
Udało mi się kupić cudowny żółty materiał, który wykorzystałam jako obrus, dorobiłam parę żółtych dekoracji i gotowe. Przygotowałam: serwetki, słomki, bibułowe kwiaty, plakietki do mufinek, girlandy, patyczki do koreczków no i do tego żółty tort:)
Zdjęć mało i jak zwykle słabej jakości bo czasu nie było-ważniejsze było świętowanie:)
Najważniejszym momentem było pokazanie torty i zdmuchnięcie świeczki:)
Tort zrobiony z pomocą męża i mamy. Niestety nie mam zdjęcia wnętrzności:( a szkoda bo był nietypowy:)
Mąż ciemną nocą wycinał kółka i lukrował literki...pełne poświęcenie dla córki:)
Wygląd tortu oceniam na 4 z małym minusem bo w moich wyobrażeniach wyglądał dużo lepiej a smak to już ocena gości:) Wspomnę tylko że jestem totalnym słodkim nieudacznikiem i robienie ciast to dla mnie największa kara i ogromne wyzwanie-ale czego się nie robi dla Zuziolinki:)
Jak widać impreza odbyła się niestety nie u nas a u moich rodziców bo niestety nasze mieszkanie jest za małe na takie duże uroczystości. A u rodziców mogłam zaszaleć i spokojnie wszystko sobie porozkładać i każdy miał wygodne miejsce i nawet tort miał swoje honorowe miejsce. Dodatkowo jako niespodzianka dla gości przygotowałam zdjęcia Zuziolinki z przeciągu całego roku-miesiąc po miesiącu-widać jak bardzo się zmieniała:)
Prezenty:)
Misie, wózeczki i cała góra książek...-ale będzie zabawa:)
U tatusia najlepiej:)
pozdrawiam
szWaczka